wtorek, 1 marca 2016

dawno jej nie było

Kokosowa tapioka*, z sosem wiśniowym 
*duże ziarna

tym razem w czasie zakupy pokusiłam o te większe kuleczki, pomimo, że ich nie widać, ale uwielbiam tą budyniową konsystencję tapioki, choć muszę pamiętać, że pomimo, że wydawać mogłaby się dobre, to trzeba gotować w trochę większej ilości mleka i dłużej, bo nie wszystkie wyszły jakoś takie same.


logika samych wiśni nie zjem, wszelkie przeroby z nich tak. 

6 komentarzy:

  1. Ja mam tak sam, wiśnie na surowo są takie bez smaku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypomniałaś mi tapiokę! Jakiś czas temu kupiłam całe opakowanie i leży... Czas puścić ją w ruch :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej, ja tez juz dawno o niej zapomnialam! a tak smacznie wyglada i kusi ze zdjecia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja znów same wiśnie tak ale przetwory z nich nie za bardzo haha :D
    Miseczka wygląda wspaniale :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiśnie i kokos to super połączenie. Ale ja za to bardzo lubię "surowe" wiśnie, szczególnie takie zerwane w sadzie podczas 8 godzinnego rwania zarobkowego w 30 stopniowym upale! :D

    platki-owsiane.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. nigdy nie jadlam tapioki, myslisz ze warto kupic ? [ komosa ryzowa mi nie podeszla... np]można do czegoś to porównac >?

    OdpowiedzUsuń