wtorek, 3 września 2013

375.

 kajmakowa kasza manna z malinami(trochę na dnie)

Trochę za mała ta miseczka >.<


Nominację i kolejne fakty, podam jutro bo jak na razie muszę się oswoić z teraźniejszością. Ze szkołą i wszystkim innym, przyzwyczaić do wcześniejszego wstawania i dojazdów. Poznać klasę i nauczycieli. Oswoić się z myślą, że w czwartek mam już pierwszy test z matematyki, a następnie w piątek z polskiego. Muszę po prostu ochłonąć. 

A teraz idę pisać streszczenie na polski -,-


Pora postów w następnych tygodniach się zmieni i raczej będą publikowane w takich to godzinach. Może, potem to ulegnie zmianie, ale jak na razie czas mam dopiero o tej godzinie :P 





Najbardziej boli mnie to, że tęsknię za tym za czym nie powinnam. I choć teraz wiem, że do tego nie wrócę, tęsknię. Choć wiem, że teraz jest lepiej, czasami mam ochotę wrócić.  Nienawidzę siebie za to, ale taka jest prawda. Patrząc na innych zazdroszczę im chudych nóg i figury. Tak, bardzo tego nie chce, ale nie umiem przestać. Wiem, że nie jestem gruba. Teraz jestem po prostu normalna. I to mnie boli. Przed obozem mama chciała mnie zważyć, a mi po twarzy płynęły łzy. Prosiłam i płakałam. Nie chciałam. Bo wiem, że to co bym zobaczyła by mnie zabolało. Mama powiedziała, że zawiąże mi oczy, ale i tak nie chciałam, bo wiem, że wtedy błagałabym ją, aby mi powiedziała. Teraz. gdy u ginekologa,  padło pytanie ile ważę i odpowiedziałam, że nie wiem, padło to zdanie którego nie chciałam usłyszeć, zaraz Cię zważymy, choć do drugiego pokoju. Chciałam krzyczeć i uciec. Wracając miałam łzy w oczach które starałam się ukryć. Udało mi się, prawie, ale mama i tak je zobaczyła. Wiem, że to głupie. Dziecinne. Po prostu głupie i chore. Boli mnie to, że ona wzrasta, że ja się zmieniam, że nie wyglądam już jak kiedyś. Choć wtedy siebie nienawidziłam. Pamiętam te uczucie. Nienawidzisz siebie tak bardzo za to jak wyglądasz, za to jak bardzo jesteś chuda i jednocześnie chcesz być jeszcze chudsza. Chciałabym mieć szczuplejsze nogi. I choć wiem, że nigdy ich nie będę miała, bo mam po prostu taką budowę, mam grubsze łydki i masywniejsze łydki, nie mam mikroskopijnych kolanek i nóżek cienkich jak patyczki i nigdy takich nie będę mieć. Wiem, to, ale jednocześnie tak bardzo tego pragnę. Tego chce ta ciemniejsze strona mnie, ale ona siedzi z boku i tylko szepcze mi coś do uszka. Po prostu stoi obok gdy ja staram się żyć normalnie, zaakceptować siebie i po prostu być szczęśliwą.

9 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię rozumiem. Mogę się podpisać pod każdym twoim zdaniem. Moją bolączką od zawsze był brzuch i wiem, że innego mieć nie będę. Trzeba jakoś to zaakceptować, a mimo tego nadal podświadomie dążę do tego, by był jak najszczuplejszy. No niestety, taka jest specyfika tej choroby...
    Trzymaj się, pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana, wiem, jak ciężka jest akceptacja samej siebie. Sama mam z tym ogromne problemy bo jakieś 0,5 roku temu wyszłam z ED (czasem myślę, że z marnym skutkiem...). Wystarczy mi jedynie życzyć Ci powodzenia i dużo samozaparcia w próbach akcpetacji własnego ciała!
    ps uwielbiam tak wypchane miseczki! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. musisz pomyśleć o sobie inaczej - TY to nie WAGA. waga to nic. TY to osoba, która ma marzenia, perspektywy i ogromną przyszłość przed sobą. To tylko cyferki. Wiem jak bolą, wiem jak ciężko się z nimi uporać, ale patrzę na dziewczyny, które z tego wychodzę i WIEM, ze można dać radę. Wystarczy chcieć. To, że nie masz nóg jak patyki, to nie znaczy, że jesteś gorsza, że nie możesz być szczęśliwa. To tylko znaczy, że CHCESZ ŻYĆ i powoli wygrywasz bitwę. Ta ciemniejsza strona może sobie mówić, ale tak samo jak Ty wiesz, że nigdy nie będziesz miała chudych kolanek i musisz to zaakceptować, tak samo np. ja muszę zaakceptować, że nigdy nie będę wąziutka w ramionach;) i każdy z nas ma jakieś defekty, któr e mu się nie podobają - za duży nos, odstające uszy, piegi, za mały biust. to ciężkie, ale trzeba to po prostu zrozumieć i zatkać uszy na tą ciemną stronę. popatrzeć w lustro i dostrzec rzeczy, które nam się w sobie podobają i to na nich się skupiać;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czułam, że czytam o sobie. Musisz, musimy starać się z tym walczyć, bo takie myślenie nas wykończy. Nie możesz dać tej drugiej tobie wygrać. Pokaż, że jesteś silniejsza! :* Powodzenia :* trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Góra malin- to jest to! Ja właśnie odrabiam pracę domową z polskiego. Nauczyciele nie mają litości... ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. takie wypchane miseczki są najlepsze <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrażenie, ze czytam swoje myśli. Moje odczucia są dokładnie takie same, a ja mam ochotę wszystko wykrzyczeć, wyrzucić to z siebie. Często myśli szybko mijają, ale wracają ze zdwojoną siłą...
    Mimo wszystko wierzę, że nam się uda. Musi!

    OdpowiedzUsuń
  8. musisz być silna! Moja waga też ciągle wzrasta, przeraża mnie to i nie wiem co robić :(
    dasz radę! Wierzę w Ciebie !

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem kolejna, która czyta o sobie. Ja panicznie boję się zważyć i boję się wizyt u ginekologa. Tęsknię za czasami wygłodnienia. Prawie 10kg do przodu, wyglądam podobnie, bo wtedy nie miałam mięśni. Mdlałam wychodząc w nocy do toalety i nikt nie słyszał... Przyjaciółka nic nie wiem, ale widzieli wszyscy w szkole jak wyglądam i jak tracę równowagę gwałtownie wstając... To było ponad rok temu. Zaczęło się w marcu 2012,a ogarnęłam się jakoś w listopadzie. I teraz mam to samo. Ciągle porównuję się z innymi, chudszymi. No bo "jak nie masz patykowatych nóg, to jesteś nikim.."
    Wierzę i w Ciebie i w siebie, ze sobie z tym poradzimy.

    OdpowiedzUsuń