„...czasami trzeba się cofnąć, żeby móc ruszyć naprzód. Żeby móc ruszyć dokądkolwiek.”
Jednak nie przepadam zbytnio za razowymi plackami.
Nugat trochę nie wyszedł,ale co tam.
Udany grill, upiekłam drożdżowe paluchy z suszonymi pomidorami.
Smakowały, zniknęło w mgnieniu oka.
Niestety zdjęć nie udało mi się zrobić, bo wszystko robiłam wczoraj w pośpiechu.
Ale na pewno jeszcze je zrobię, bo były pyszne.
Miałam jechać dzisiaj z rodzicami do powsina, a potem do cioci.
Niestety pogoda nie dogodziła. Więc powisn odpada.
Do cioci nie mam jakoś ochoty jechać.
Chyba, wolę się zaszyć dzisiaj w domu pod kocem z jakimś dobrym filmem i książką
Ale zobaczymy jeszcze.
Ostatnio jest mi ciężko. Mam ochotę się poddać. Ale nie umiem. Nie chce znów wrócić, a zarazem pragnę znów wyglądać jak kiedyś. Wiem, że teraz jest lepiej. Ale czasami tęskni się za tym co złe i niezrozumiałe.
Zastanawiam się czasami, dlaczego? Dlaczego akurat ja. Dlaczego nie potrafię siebie zaakceptować. Żyć inaczej. Dlaczego ten każdy dodatkowy kilogram wywołuje u mnie panikę, lęk i łzy. Dlaczego chce być wyjątkowa w tak cholerny sposób. Bo o to chyba chodzi, chce być inna, wyróżniać się od innych. Chce by ludzie mnie w ten sposób zauważali. Tylko po cholerę. Dlaczego zazdroszczę innym nóg jak patyki, patykowatej sylwetki, dlaczego chce być od nich chudsza wiedząc, że to w cale nie jest ładne. Po cholerę chce tego, skoro i tak nigdy nikt nie wiedział ile ważyłam najmniej, bo się tej wagi wstydziłam, bałam. To błędne koło, to chore. Myśli mi wariują, a to dlatego, że zbliżają się wakacje, czas, kiedy rok temu byłam najchudsza, a teraz jest inaczej, jest tak jak bardzo dawno temu, tylko, że z inną psychiką.
Nie wolno się poddawać! Musimy walczyć nawet jeśli jest ciężko!
OdpowiedzUsuńU mnie też waga rośnie.. Taka kolej rzeczy. Trzymaj się :**
Mam ochotę na takie puchate placuszki, jednak moje zawsze ładnie wyrastają na patelni a później pach i taki kapeć na talerzu, dodajesz coś ekstra? ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam notkę małym druczkiem. Powiem szczerze, że miałam podobne myśli i chyba podobną sytuację, aż w końcu pewnego dnia powiedziałam dość, mobilizowałam się urlopem weselem koleżanki, pokazaniem ludziom, że jestem twarda i ostatnie ich gadanie "poprawiłaś się na uzi" - co w dosłownym tłumaczeniu znaczy - przytyłaś, jesteś tłusta, zamieni się niedługo w "ale schudłaś!" - co będzie przemawiało - ładniej wygląda, sba o siebie, super!
I wiesz co, ćwiczę ok 5 razy w tygodniu, nie zawsze mi się to udaje ale staram się codziennie od poniedziałku do piątku utrzymywać ok 40 min wysiłek fizyczny, cokolwiek. Jem lody, słodycze, ciasta tylko w porcjach o połowę mniejszych niż dotychczas no i zdrowe posiłki. Jedzenie po 18 zabronione? Nieprawda, ok 2-3 godz przed snem przegryź coś, byś nie szła spać głodna, i picie woda, ziołowe herbatki. Trzymam kciuki, a wagą się nie przejmuj, mięśnie też ważą ;)
Ale ślicznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńPrzepysznie!
OdpowiedzUsuńTeż mam takie problemy :(
UsuńProszę, nie cofaj się, błagam :( Ja wiem, tak jest. Też mam wątpliwości. Ale nie o to chodzi w życiu!
OdpowiedzUsuńta góra placków , z nugatem *-* pysznie brzmi i wygląda !!
OdpowiedzUsuńciężkie dni czasami przychodzą, ale po nich na pewno przyjdą i te lepsze ,nie poddawaj się , będzie dobrze ;*
ale fajnie wyrośnięte!
OdpowiedzUsuńhej, nie poddawaj się, proszę. Popatrz ile już osiągnęłaś. Spróbuj spojrzeć na to z innej strony - czy tu chodzi tylko o wagę? Masz to wypisane na czole, czy ktoś to zauważy, że dziś ważysz o kilogram więcej, a za dwa dni kilograma już nie będzie (bo wszystko przecież zależy od trawienia)? Ty nadal jesteś tą samą osobą, bogatszą o pewne doświadczenia, SILNIEJSZĄ. Pamiętaj, jesteś silna, jesteś! Gdybyś nie była, dałabyś za wygraną, a nie dajesz. Jeszcze długa droga do "normalności" przed Tobą, ale ten pierwszy - najtrudniejszy - krok już zrobiłaś, z czasem będzie już coraz lepiej. Przecież tego właśnie chcemy - spokoju.
Lubię takie grube placuchy!
OdpowiedzUsuńTen stosik wygląda cudnie.! :)
OdpowiedzUsuńwszystko z bananami jest super!
OdpowiedzUsuńcudnie wyglądają ;)
OdpowiedzUsuńKochana, nie daj się :< Tak mi przykro gdy to czytam ale jestem pewna, że skoro raz Ci się udało odwrócić od choroby to teraz tym bardziej umiesz! :)
OdpowiedzUsuńPoza tym pyszne placuchy :D
Czytam Twój post i widzę w nim siebie... Po cholerę to wszystko, prawda, po cholerę, a jednak jest... ;/ Ja się czasem zastanawiam czy to kiedykolwiek da radę odejść na zawsze i całkowicie? Myślę czasem, że to zostanie już... w jakimś może małym stopniu ale bedzie ze wspomnieniami. Nie możemy się jednak nigdy poddać temu od nowa. Musimy się już zawsze pilnować. Musimy mieć pasje i bliskie osoby, które będą nas trzymać od tego z dala. Nasze myśli. U mnie z pasją jest okej, mam je i zatracam się w nich, gorzej z bliskimi osobami. A jak jest u Ciebie? Masz wsparcie? I czy chodzisz może na terapię? Może powinnaś? Eh, ja nie wiem, w sumie jestem ostatnią osobą, która powinna wypowiadać się o terapiach.
OdpowiedzUsuńŚniadanie. Główny temat, bo się rozpisałam trochę... Pysznie wygląda. A czemu nie lubisz razowych? Zdrowiutkie są! Chociaz mąka żytnia jednak lepiej sie nadaje do takich rzeczy. Razowa jest jakby za ciężka.
Pycha, jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńNie możesz się teraz poddać kochana, zaszłaś już tak daleko, jest świetnie a Ty na pewno nie chcesz tego teraz stracić! Walcz, jesteś silna i na pewno dasz sobie radę ♥
na mnie czekają jutro placki, bo mam cały zestaw maślanek z masmala za wygraną hahaha:)
OdpowiedzUsuńdoskonale Cię rozumiem...mam tak samo...dąże do szczęścia...mam ochotę powrócić do swojej bardzo niskiej wagi choc wiem że wtedy ani troszkę nie byłam szczęsliwa;( a mimo to coś mnie skutecznie ciagnie w tamtą stronę...
OdpowiedzUsuń