pełnoziarnisty biszkoptowy omlet z masłem orzechowym, bananem i borówkami
Zauważyłam, że jak smarze omleta to pierwszy nigdy mi nie wychodzi i muszę robić drugiego. -,-
Czasami czuję taką wewnętrzną pustkę, pomimo tego, że wszystko jest w porządku, zerkając w lustro widzę uśmiech na twarzy, coś jest nie tak, czegoś mi brakuje, tęsknię za czymś niezrozumiałym za czymś za czym nie powinnam tęsknić.
Bardzo puszysty ten Twój omlet. Chciałabym, by moje też tak wyglądały ;) Widać praktyka czyni mistrza.
OdpowiedzUsuńDrugi za to wychodzi jak widać wspaniale :)
OdpowiedzUsuńOmlet mistrz! Mega puszysty i z idealnymi dodatkami ;)
OdpowiedzUsuńIle bym dała, żebym choć raz kiedyś zrobiła tak wyrośniętego!
Mi też zawsze opadają... Ale Tobie wyszedł rewelacyjnie :D
OdpowiedzUsuńZnam ten stan. Taka niewyjaśnialna czarna dziura, biorąca się znikąd, którą nie wiadomo czym zapełnić...
szkoda by mi było jajek na robienie drugiego żeby ładnie wyglądał :D
OdpowiedzUsuńnie zawsze mi wychodzi za pierwszym - mam to samo ;D
OdpowiedzUsuńpysznie go podałaś *-*
porozmawiaj ze sobą tak szczerze. Zapytaj siebie samej czego Ci brakuje i co możesz zmienić (oczywiście nie w wyglądzie!) żeby było lepiej;) takie rozmowy z samą sobą bardzo pomagaja;*
OdpowiedzUsuńa omlet pycha! chciałabym takiego puchatka!
Idealne dodatki! Dawno nie jadłam biszkoptowca muszę zrobić koniecznie :)
OdpowiedzUsuńbanan i borówki, nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńjaki puchaty, cudowny! kurcze, szkoda, że nie najadam się omletem na śniadanie :(
OdpowiedzUsuńale smakowicie wygląda muszę w koncu wypróbować :)
OdpowiedzUsuńale pysia!
OdpowiedzUsuńprzepis do wyprobowania;)
OdpowiedzUsuń