domowy zapiekany budyń z otrębową kruszonką podany z melonem i granatem |
Już wiem, że taki domowy budyń będzie u mnie gościł dość często <3
Następnym razem chyba będę musiała dłużej piec bo kruszonka gdzie nie gdzie była jeszcze miękka, albo najpierw ją trochę podpiekę samą, a dopiero potem z budyniem. i chyba kruszonka pół na pół otręby pszenne z mąką, jakoś mi nie podeszła, wolę, chyba z płatków owsianych lub zwykłą z mąki :P
Zapomniałam się wam pochwalić, że w czwartek zyskałam kolejną siostrę cioteczną.(brat mojej mamy, a mój chrzestny został tatusiem :P) Maluszek(o ile mogę tak ją określić, bo jest podobno naprawdę duża :P) wraca dzisiaj najprawdopodobniej do domu. Bardzo się cieszę, w szczególności, że wujek mieszka na tym samym podwórku, tyle, że w domu obok. :P Podobno jest podobna do swojej siostry, która znowu była podobna do mnie tyle, że jej włosy lekko się kręcą, a ja ich prawie nie miałam xd :P to teraz tylko mogę im współczuć, malutkie dziecko+ moja 4-letnia siostra cioteczna = mieszanka wybuchowa, o właśnie ciekawe jak ona przyjmie nowego członka rodziny boję się, że może się to źle skończyć, (nie żeby coś) ale jednak jest "lekko" rozpieszczona.
A inną drogą, wczoraj jadłam pierwszy raz świeżego łososia(do tej pory jadłam tylko tego wędzonego i to też dopiero w te święta go spróbowałam) i chyba się w nim zakochałam, pyszny jest <3
Znów sobie poparzyłam język :( Tak to jest jak się człowiek próbuje dorwać go gorącego śniadania. :(
zapiekany budyń, mniam musi być smaczny :)
OdpowiedzUsuńgratulację! :* też nie raz parze sobie język, bo chcę już spróbować gorącego pysznego śniadania, ach ta niecierpliwość.
Och, znam te poparzenia języka ;p A domowy budyń smakuje najlepiej.
OdpowiedzUsuńHaha, skąd ja znam ten poparzony język ;D
OdpowiedzUsuńZapiekany budyń brzmi pysznie, od jakiegoś czasu chciałam go spróbować, dzięki za przypomnienie! :)
Zawsze mam poparzony język ;) ten budyń wygląda świetnie! ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię wędzonego, ale świeży, pycha. :D
OdpowiedzUsuńBudyniu zapiekanego to jeszcze nie jadłam. Ciekawy pomysł:)
OdpowiedzUsuńPoparzony język to u mnie norma:P
A łososia to ja w każdej postaci uwielbiam. <3
zapiekany budyń? Nigdy nie próbowałam! Warto? Ile czasu go pieczesz? Bo wygląda i brzmi mega apetycznie!
OdpowiedzUsuńpoparzony język to ja mam ciągle. :P
OdpowiedzUsuńZapiekany budyń? Brzmi świetnie :D
Twoje wypieki są super, masz duużo pomysłów, kiedy ja zdążę je zrealizować? :D
OdpowiedzUsuńproszę o przepis ! :) wygląda genialnie :)
OdpowiedzUsuńSuper, że masz "nową" siostrę cioteczną :)) Na pewno słodki dzieciak :))
OdpowiedzUsuńA budyń wygląda obłędnie, miseczka szczęścia :)
ciekawy pomysł!:D poprosimy przepis ;>
OdpowiedzUsuńzapiekany budyń? mmm, pychota =)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie jadłam, zapisuję na liście śniadan do spróbowania :)
OdpowiedzUsuńTez sobie poparzyłam język, haha :D
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na taki budyń wkrótce ^^
granacik, pychotka
OdpowiedzUsuńPierwszy raz łososia?! Matko! Ja to bez ryb nie zyje. Mięso dla mnie nie istnieje - ryby są całkowicie potrzebne!
OdpowiedzUsuńAle pychota!
No i gratulacje ;)
ale ciekawe sniadanko, ta kruszonka i do tego z domowym budyniem , pycha !
OdpowiedzUsuńwędzonego łososia jem bardzo często, ale świeżego już dawno nie jadłam :D
OdpowiedzUsuńdomowy budyń rządzi ;D
OdpowiedzUsuńz chęcią bym go zjadła ;d
OdpowiedzUsuńbudyń pod kruszonką! chcęęęę! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam budyń pod kruszonką! Pychotka :)
OdpowiedzUsuń