gotowany sernik z ricotty
z "musem" truskawkowo-rabarbarowym* i truskawkami(dużą ilością truskawek)
oraz miętą
*duszony rabarbar+rozgniecione truskawki
(zdjęcia na szybko, bo czas gonił >.<)
Dzisiaj znów w drodze, znów do pracy, znów 9godz w polu byłam >.<
Noo, ale sama chciałam :P
Tak, więc trochę wygnieciona po upychaniu się w autobusie, "lekko" zakurzona od cudownego piachu i wiatru, wracam sobie o 10 wieczorem do domu, gdzie czeka na mnie książką, koc, gorąca herbata i "kawałeczek" tortu od chrzestnego (kochany "staruszek" skończył 40 lat ^.^ ) Żyć nie umierać po prostu ^.^
A, wczorajszy wieczór spędzony leniwie, z książką, serialem i gorącą chałką ^.^
Ps. Coś mi blogger się psuje, ucina tekst, albo zmienia w jakieś.. nie wiadomo co... -,-
Al smacznie ;) takie powroty mają swój urok ;)!
OdpowiedzUsuńSerniczek z ricotty jeszcze przede mną. Twój prezentuje się świetnie :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co bardziej mi się podoba - sernik czy chałka? :D
OdpowiedzUsuńto śniadanko genialne!
OdpowiedzUsuńciepła chałka? ja chcę *-*
Muszę w końcu zrobić ten ricottowy!
OdpowiedzUsuń