z rozgniecionymi truskawkami* i miodem
*z cynamonem i sokiem z cytryny
Tym razem bez ubijania białek, w środku wyszedł tak genialnie grubaśny i taki delikatny, że nie pomyślałabym. Bałam się, że będzie surowy coś, ale ładnie doszedł ;)
Wagarowania dzień drugi, oj nieładnie xd
*z cynamonem i sokiem z cytryny
Tym razem bez ubijania białek, w środku wyszedł tak genialnie grubaśny i taki delikatny, że nie pomyślałabym. Bałam się, że będzie surowy coś, ale ładnie doszedł ;)
Wagarowania dzień drugi, oj nieładnie xd
omlety z ricotty, to moje ulubione omlety! :)
OdpowiedzUsuńprosto i smacznie! wyszedł pięknie i puszyście :)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem też spróbuję bez ubijania białek, bo ciekawi mnie ten sposób bardzo :)
OdpowiedzUsuńWagarowicz to ostatnio moje drugie imię XD
OdpowiedzUsuńJa też bym nie pomyślała, że bez ubijania taki gruby wyjdzie, super! ;)
O tak, "nieubijanie" białek, to mój patent na grubaśny omlet :) Wychodzi wyższy... bo nie opada :)
OdpowiedzUsuńo mamciu, genialny jest!
OdpowiedzUsuńi jeszcze z ricotty *-*
Ojejku! Ostatnio robiłam taki omlet, ale taki cudowny nie wyszedł! :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuń